Rozwój może następować w wielu dziedzinach życia, np. w budowaniu związku bądź przyjaźni, co wiąże się ze zwiększaniem umiejętności komunikacyjnych, poszerzaniem świadomości dotyczącej emocji tak własnych jak i cudzych, wypracowaniem asertywności, czyli jasnym wyrażaniem własnego stanowiska i stawianiem granic szanując jednocześnie cudze, oraz wyćwiczeniem wielu innych dobrych nawyków i przymiotów. W sferze intelektualnej zaś poprzez nieustanne zwiększanie wiedzy o rzeczywistości i poszerzanie jej rozumienia dzięki czytaniu książek, artykułów, słuchaniu wykładów, co umożliwia zrozumienie różnych procesów dziejowych, przyrodniczych, gospodarczych czy idei (oraz teł ich powstania), które wpłynęły i wpływają (zarówno pozytywnie jak i negatywnie) na losy całych społeczeństw.
Bardzo ważny jest również rozwój zawodowy, który polega na nabywaniu nowych umiejętności i wiedzy w obrębie swoich przyrodzonych talentów. Dzięki temu można dostarczać innym ludziom coraz więcej dóbr, których potrzebują, lub wymyślić coś zupełnie nowego, co będzie odpowiedzią na potrzeby innych (wymaga to ich dostrzeżenia – to bardzo istotne). Można też nabyć umiejętności stare jak Świat, a które zaowocują dobrami, których ludzie wciąż potrzebują i gotowi są za nie dobrowolnie zapłacić.
Umiejętności kowalskie zaliczają się do takich, starych jak
nasza Cywilizacja fachów, ale dziś coś z zupełnie innej beczki 😎 W minionym roku 2020
nauczyłem się, a raczej zacząłem się uczyć niektórych technik bednarskich.
Beczka – historia tego typu pojemników sięga zamierzchłej przeszłości – naczynia „beczkokształtne” można zobaczyć już na egipskich malowidłach sprzed ponad 4000 lat. W Europie ich rozpowszechnienie przypisuje się Gallom, a więc Celtom. Jeśli wierzyć Pliniuszowi Starszemu, rzymskiemu historykowi żyjącemu w Iw n.e., ludy te (jak na tamte czasy zaawansowane technologicznie w wielu rzemiosłach) używały beczek między innymi do przechowywania napojów alkoholowych. Oczywiście beczki używane były do rozmaitych celów. Przechowywano i transportowano w nich również produkty sypkie, kiszono różne warzywa, albo solono mięso czy ryby. Podobno używano tych naczyń w charakterze starożytnego „koktajlu Mołotowa”, czy też „starożytnego napalmu” w czasie wojen prowadzonych przez Juliusza Cezara. Za pomocą katapult beczki z płonąca smołą miotane były w oblegane miasta. Jak widać, naczynia te miały mnóstwo zastosowań.
Dziś beczki najczęściej używane są do leżakowania win, whisky i brandy, czasem piw. W znaczącej większości wykonuje się je z dębu (rzadziej z robinii akacjowej, morwy, czy kasztana jadalnego). W Polsce mniej więcej od XVIw i później używano beczek po winach - najczęściej węgierskich - do leżakowania rozmaitych destylatów, głównie żytnich, które nazywano starką, o której krąży piękny, acz niedorzeczny mit, że jak rodziło się dziecko, to zakopywano beczkę ze świeżą starką i odkopywano na wesele tego dziecka. Dziś sporo osób w hobbystycznej mikroskali pielęgnuję te piękne tradycje, dlatego postanowiłem, że będę przerabiał duże beczki na małe. Dzięki temu trunki z owoców, albo zbóż pod wpływem wieloletniego leżakowania w beczce, stają się szlachetne w smaku, łagodne w aromacie i dojrzałe do uświetniania wyjątkowych chwil. Sporo można znaleźć ogłoszeń o nowych beczkach, jednak najlepsze są beczki z drewna już wstępnie wyługowanego np. winem, albo whisky. Beczki z nowego drewna przez nadmiar tanin, lignin, laktonów mogą zniszczyć dobry wsad, a przygotowanie takiej małej beczki pod trunek docelowy może zająć nawet 3-4 lata. Dostępne są oczywiście również beczki po winie czy po whisky, ale są…. bardzo duże, co dla hobbystów robiących małe ilości napitków jest problemem nie do przeskoczenia. Ponadto wymagają regeneracji przez zdarcie warstwy "spracowanej" i ponownego wypalenia. Dlatego właśnie postanowiłem wydać sporo swojego czasu i środków na nauczenie się całkowicie nowych umiejętności, wykonanie nowych narzędzi, urządzeń i zbudowanie jednej maszyny.
Rezultaty są bardzo obiecujące. Rozbierając duże beczki po winie (na ogół barrique o poj. 225l) lub beczki po whisky (zazwyczaj American Standard Barrel o poj. 190l) da się uzyskać znakomity materiał na mniejsze beczki. Te przedstawione w tym wpisie mają pojemność od 17l do 25l, w planach są jeszcze pojemności 40l i 60l. Udało mi się obliczyć (i uzyskać w praktyce) kąty fazowania klepek tak, aby po złożeniu w nową małą beczę, ściśle do siebie przylegały. Udało mi się też ściśle dopasować dekle. Dzięki temu beczki są szczelne i wina bądź bardziej skoncentrowane płyny mogą w nich spokojnie dojrzewać
Trochę informacji praktycznych.
Beczkę przed użyciem należy zalać zimną wodą – będzie ciekła – dopiero po nasiąknięciu drewno pęcznieje i beczka się uszczelnia. To może trwać od 2 do nawet 7 dni.
Beczkę należy przechowywać w piwnicy (lub innym pomieszczeniu) o wilgotności wyższej niż 60%. W niższych wilgotnościach klepki powierzchniowo się rozsychają i beczka może zacząć się przesączać. Ważne jest też, aby roczna amplituda temperatur była jak najmniejsza. Ideał to ok. 12*C Ale jak ktoś ma piwnicę, gdzie zimą jest 3*C a latem 16*C też będzie ok. Najważniejsza jest wilgotność.
Beczka o pojemności ok. 25l ma około trzykrotnie większy stosunek powierzchni drewna do ilości płynu względem beczki dużej (ok. 200l), co powoduje, że wpływ tego drewna w małej beczce na trunek jest znacznie większy niż beczkach dużych. Dlatego tak kluczowe jest, aby drewno było wstępnie wyługowane.
Udział Aniołów – Angels’ Share – tak Szkoci nazywają ubytki ilościowe i procentowe w whisky wynikające z faktu, że drewno "oddycha". Dotyczy to oczywiście również innych napojów o wysokim %. W ciągu roku Aniołowie potrafią wypić nawet 1/10 ilości płynu i zmniejszyć moc trunku o 5-6 punktów procentowych. Trzeba mieć to na względzie. W dużych beczkach udział Aniołów jest oczywiście mniejszy z uwagi na zależność przedstawioną w poprzednim akapicie.
Tyle tytułem wstępu, zapraszam do zdjęć.
Kolejny etap to wykonanie dekli. Łączę je za pomocą drewnianych kołków tak, jak meble w tradycyjnym stolarstwie - żadnych gwoździ, żadnego kleju.
Wątor - to rowek, w który wciska się dekiel. Wciskam weń mieszaninę pyłu z drewna dębowego, mąki pszennej i wody. Ta papka zwie się klejem bednarskim i częściowo jest wypychana podczas wciskania dekla, a to co zostanie, po nasiąknięciu wodą podczas aktywacji beczki, uszczelnia go.
Wciskanie dekla.
Wypalanie beczki od wewnątrz. Stopień wypieczenia lub wypalenia ma znaczący wpływ na proporcję różnych substancji w drewnie, co przekłada się na paletę aromatyczno - smakową, którą beczka wnosi do wina, whisky czy brandy.
Beczka wypalona do poziomu "średnio+", czyli prawie mocno - optymalne do czerwonych win i delikatniejszych destylatów.
Krzysiek, jak to są treningowe to ciekawa jestem tych, które wyjdą jako reprezentatywne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie opisane. Czyta się z przyjemnością.
Treningowe to te trzy ostatnie. A z kim mam przyjemność? Bo jako autor wyświetla mi się "unknown" :)
UsuńJa kupuję beczki z węgier bezpośrednio od producenta (mała firma ) dla swoich klientów i siebie i tam troche inaczej się tostuje tzn palenisko jest na srodku beczki i ogień nie bardzo dotyka klepek i bardziej jest to faktycznie " tostowanie " co do uszczelnienia dekli to nie używa się żadnych past lisci wosków itp jest to na tyle dobrze spasowane że po namoczeniu uszczelnia się .
OdpowiedzUsuń